Trzy stolice, każda z nich inna. Helsinki mieliśmy okazję odwiedzić dwukrotnie i opisywaliśmy je w jednej z naszych wcześniejszych relacji. Tu zaczęła się nasza "wielka skandynawska pętla" i tu też dobiegła końca. Małe, kameralne, z ciekawą nowoczesna architekturą i niewielka ilością zabytków. Jest to jednak miasto, które swój rozwój zaczęło dopiero w XIX wieku i nie od razu zostało stolicą. Wcześniej stolicą Finlandii, tego bardzo młodego państwa bo powstałego w 1917 roku było Turku. Ma jednak swój niepowtarzalny urok, ze względu na swoją przeszłość mieszają się w nim wpływy zarówno szwedzkie jak i rosyjskie. Dla wielu z nas ponowna przeprawa promowa przez Zatokę Fińską była niemałą atrakcją ze względu na świetne widoki, ale i duży prom którym płynęliśmy. Tallinn – piękne odrestaurowane kamienice starego miasta, gdzie podobnie jak w Helsinkach skandynawskie klimaty mieszają się z rosyjskimi. Tu także już byliśmy, ale krótki spacer po znanych nam uliczkach był miłą powtórką dla utrwalenia wcześniejszych wrażeń. Pan profesor Szumski przygotował tu dla nas jeszcze jedna atrakcję – krótka wizytę w estońskim parlamencie Riigikogu mieszczącym się w dawnym pałacu gubernatorów z czasów carycy Katarzyny II, na zamku Toompea w górnym mieście. Na koniec Ryga. Klimatyczne średniowieczne miasto z secesyjnymi kamienicami i brukowanymi ulicami. Jego starówka pełna jest architektonicznych "perełek". Np.: Trzej bracia, czyli stojące obok siebie średniowieczne, mieszczańskie kamienice, a z drugiej strony "secesyjne muzeum pod gołym niebem", główny ośrodek secesji w Europie. Nie bez przyczyny to stare miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Podczas naszej skandynawskiej przygody przejechaliśmy ponad 7000 kilometrów. Dużo wrażeń, wiele sympatycznych wspomnień, nowe przyjaźnie i głębokie przekonanie, że ta kraina ma dla nas jeszcze sporo do odkrycia, wiec może…. za rok?!